wtorek, 27 grudnia 2011

Chaos

Jak sam tytuł wskazuję dzisiejsza notka będzie chaotyczna. Więc. Co do prezentów świątecznych. Powiem tak. Jedne z najlepszych i najbardziej obfitych Świąt. Pod choinką znalazłam nową prostownice (mam nadzieję, że jej żywot będzie długi i piękny), dużo rajstop i bielizny, słodycze, wymarzoną torbę listonoszkę (kocham ją od pierwszego wejrzenia), wymarzone buty (jak widać marzenia się spełniają), kalendarz ścienny i ogromną ilość słodyczy. Posypało się też troszkę pieniędzy, które w najbliższym czasie przepuszczę w sh.
Dzisiaj trafiła mi się niezła gratka na grzeboczku. Znalazłam śliczną, koronkową, czarną miniówkę z H&M za śmieszną cenę 15 złotych. Uwielbiam takie niespodzianki. Co więcej jest to spódniczka dziecięca, do której udało mi się wcisnąć. Mam szczęście być osobą niską. Już nie raz mi się poszczęściło i kupiłam coś taniej na dziale dziecięcym. W przypadku spodni z Terannowej kupuje spodnie na 11-12 latki, które po jakimś czasie użytkowania "rosną" na mój rozmiar. Tak przedstawia się mój dzisiejszy łup :

Następnie mam do zrecenzowania tusz do rzęs, który miałam przyjemność sobie ostatnio kupić.



Jak widać jest to tusz marki Essence. Do kosmetyków tej firmy nie jestem przekonana, bo w przeszłości niejednokrotnie mnie zawiodły. Ale o tym tuszu naczytałam się samych rewelacji i postanowiłam się skusić. Nie żałuję. Lepszego nie miałam przyjemności używać. Jest porównywalny, w mojej opinii, do tych droższych z Maybelin tudzież Max Factor. Spodziewałam się klapy a w zamian zyskałam wymarzony tusz w niskiej cenie 10 zł, z którego nie zrezygnuję. Świetnie wydłuża i pogrubia rzęsy, nie pozostawia grudek nawet po kilku warstwach. Efekty sztucznych rzęs w moim przypadku nie ma, bo mam strasznie krótkie rzęsy, ale tak czy siak faktem pozostaje, że lepszych efektów nie mogłam sobie wymarzyć.

PS W swoim czasie mam zamiar wystawić na allegro praktycznie nową torbę z New Yorkera. Umieszczę tu wtedy odpowiedni link. Sprzedam ją za 30 ewentualnie 25 złotych. Polecam. ;)

sobota, 24 grudnia 2011

Xmas time



Simon życzy Wam Wesołych Świat! ;)


Święta, święta. Brak śniegu.
Dawno mnie tu nie było, z racji tego opiszę co działo się u mnie na przestrzeni tygodnia. W końcu udało mi się pójść do tego dermatologa, który przepisał mi tak drogie lekarstwa, że tata pogroził, że mogę pożegnać się z prezentem gwiazdkowym. Po prawie tygodniowej kuracji, jak na razie, nie widzę zbyt dużych zmian. Nie oczekuję też cudów, bo Pani dermatolog ostrzegła, że trądziku nie da się całkowicie wyleczyć. Staram się też ograniczyć słodycze wszelakiej maści. Nie rozstaje się z butelką wody mineralnej.
1 na semestr z fizyki bardzo mnie wkurwiła, i aż mam chęć rozwalić moją kochaną nauczycielkę, która nawet nie dała mi szansy, na to żeby cokolwiek z tym zrobić. Dziękuję!
Wigilia klasowa - byłam nieobecna, bo zdawałam geografię, ale z tego co mi wiadomo była dosyć żałosna. Dostałam drewnianą szkatułkę na biżuterie ( to już moja piąta :D ).
Wigilia dzisiejsza. Pozostawię ją bez komentarza. Prezenty udane, wszyscy z prezentów zadowoleni (poza jedna osobą, która musiała marudzić i zepsuć nam święta). Na szczęście udało mi się nie przejeść, i mam troszkę miejsca w brzuszku.  Pozostaje tylko lenić się na maksa i leżeć brzuchem do góry. Na ustach mam miodek z wigilijnego stołu a w słuchawkach świąteczne utwory.
Jako, że są Święta wypadałoby złożyć życzenia. Ja życzę Wam przede wszystkim radosnych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych bez kłótni i niepotrzebnych nieporozumień. Ażeby wszystkie kalorie poszły w wiadome miejsce a sylwester był bez kaca.

PS Czekam, aż moja kicia przemówi do mnie ludzkim głosem. ;)

sobota, 17 grudnia 2011

. . .


Powoli przyzwyczajam się
do swej nieobecności,
powoli przyzwyczajam się
do swej obojętności i tak
czasem sobie myślę, że
lepiej byłoby gdyby nie było mnie...
wszystko czego pragnę, czego chce
spala się
zanim wyciągnę po to ręce
spala się...

odpocznijmy
połóżmy się
zapomnijmy

czwartek, 15 grudnia 2011

Zlosliwosc rzeczy martwych

W przeciągu dwóch tygodni zepsuła mi się prostownica, lokówka i suszarka. Dodatkowo zepsułam opiekacz upuszczając go na ziemie. Coraz częściej zaczynam wierzyć w starogreckie fatum. Tak jak mogę żyć bez lokówki i prostownicy, suszarka jest mi super potrzebna. Liczę na to, że samo się naprawi i nie będę musiała wydawać pieniędzy. Rozpaczam nad tym, że mam krótkie włosy, że bezmyślnie ścięłam swoje piękne, długie loki. Teraz nawet nie mam jak ich ułożyć, bo nic nie działa. I chodzę po tym świecie z rozwianym sianem na głowie. I czekam na poniedziałek. Na wizytę u dermatologa. Czekam na czwartek. Koniec męczarni. Czekam na urodziny i "modne gwiazdki". Czekam na wakacje, które mają być niezapomniane. Czekam na martensy. W słuchawkach mam ukochany Queen.

Nic nie zmieniać. Tak jak jest jest dobrze.

niedziela, 11 grudnia 2011

Breaking Dawn Part 1



Wczoraj miałam przyjemność oglądnąć pierwszą część Breaking Dawn. Niestety oglądałam dosyć nieudaną wersję kinową. Aczkolwiek najbardziej dobijały mnie polskie napisy, które nijak się miały do ogólnego sensu. Widać, że osoba tłumacząca nigdy w życiu nie miała książki w ręku. Jako, że znam całą sagę prawie, że na pamięć jakoś dawałam radę i sama sobie tłumaczyłam. Pierwsze czym się zachwyciłam to przepiękna suknia ślubna Belli i świetna ścieżka dźwiękowa. Męcząca na dłuższą metę była gra aktorska Roberta Pattinsona. Nie jest wybitnym aktorem, ale w pewnych momentach aż śmiać mi się chciało kiedy patrzyłam na jego mimikę. Śmieszne były również niektóre efekty specjalne. Pierwsza księga, czyli księga Belli, była całkiem znośna, Kristen Stewart pozytywnie mnie zaskoczyła umiejętnościami aktorskimi. Byłam również pod wrażeniem wychudzonej i wymęczonej Belli. Ekipa filmowa świetnie się spisała. Były dwa  momenty w których łzy aż się cisnęły do oczu. Moment kiedy Bella rozbierała się do kąpieli i twarz Edwarda wykrzywiona w bólu. Jest to pewnie sprawka piosenki Aqualung & Lucy Schwartz - Cold, która jest zdecydowanie najlepszą piosenką z całego filmu i do tej pory mnie zachwyca. Ten moment w filmie był świetny i smutny zarazem. Łzy same płynęły kiedy Bella patrzyła na swoje zmizerniałe i wychudzone ciało. Drugim momentem był moment porodu Belli. Kiedy zdawało się, że umarła. Doskonale wiedziałam jak przebiegną wypadki, ale mimo to nie dało się patrzeć na to, jak Jacob płakał na schodkach werandy i Edwarda, który był pewny, że Bella nie przeżyje. Zaskoczona byłam przebiegiem transformacji Belli. Pozytywnie. Świetne pokazany jad przepływający przez jej żyły, jej wewnętrzne cierpienie kiedy była przytłoczona morfiną i oczywiście moment,w którym jej ciało zaczęło się przeobrażać. Zawiodłam się trochę, że Renesmee nie była taka, jaką została opisana w książce, ale bardzo dużo wątków nie zgadzało się z fabułą. Chociażby walka Cullenów z watahą. Film kończy pobudka Belli do nowego życia. Z tego co czytałam na forach po napisach była jakaś scena-niespodzianka. Niestety w wersji, którą oglądałam napisów nie było w ogóle, więc nie wiem o co chodzi.

Ocena : 3/10

Ogólnie rzecz biorąc jestem odrobinkę zawiedziona, bo wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej. No i nie ujęli w filmie wielu zabawnych wątków. Najbardziej nieudane było porozumiewanie się watahy. Mówili jak cyborgi. Duży plus za wzruszające momenty i piękną muzykę.

niedziela, 4 grudnia 2011

We found love in a hopeless place

Kiepsko. Źle. Beznadziejnie.
Wszystko co dobre i miłe zawsze musi się szybko kończyć. Tym razem nie mogło być inaczej.
U mnie nic, w tym tygodniu wybieram się do dermatologa żeby ujarzmił moja okropną i fatalną cerę, bo już nie mam do niej siły. Wydam pewnie fortunę za wizytę i kosmetyki, ale jeśli to pomoże to może warto? Przestałam jeść słodycze, łykam drożdże w tabletkach (są paskudne w smaku) i nic. Syfy jak były tak są. Włosy też mam w okropnym stanie przez ciągłe prostowanie i zamówiłam sobie odżywkę na allegro, którą wszyscy wychwalają pod niebiosa. W swoim czasie wydam o niej opinie. Przez roczne farbowanie henną moje włosy są teoretycznie w lepszej kondycji i mają ciemniejszy kolor co jest zaletą aniżeli wadą, ale rozdwojone końcówki to mój odwieczny problem. Jako, że zapuszczam włosy nie mogę sobie pozwolić na ich ścięcie. O produktach Kallosa (moja przyszła odżywka) naczytałam się samych pozytywnych opinii. Aczkolwiek obawiam się kupowania w ciemno. No nic. Jakoś to będzie. Niech wszystko wróci do normy....