środa, 16 maja 2012

Obsesja zakupowa


Na początku przepraszam za brak obiecanego postu na temat "domowe SPA dla włosów". Jakoś nie mogę się zebrać w sobie do jego napisania, więc pojawi się z drobnym opóźnieniem. Mam nadzieję, że wybaczycie.
Obiecałam sobie skończyć z zakupami włosowymi... To zło, że w moim mieście każda niepozorna drogeria przyciąga mój wzrok i kiedy do niej wejdę nie umiem wyjść z pustymi rękami. Zazwyczaj kiedy wracam ze szkoły nie mam czasu żeby szlajać się po mieście, więc nie ma ryzyka wydania pieniędzy na "zbędne" kosmetyki. Dzisiaj szkoła spłatała mi figla i skończyłam godzinę wcześniej. Zamiast grzecznie wrócić do domu z uzupełnionym portfelem, poszłam z przyjaciółką na kawę i "małe zakupy". Tak się prezentują:


Pozwólcie, że się wytłumaczę ze swoich zakupów.

1. Odżywka Isana z olejem z babassu - kupiłam bo:
- poprzednia mi się kończy
-mam tak mało odżywek
- była po promocji w Rossmannie za 6 zł (normalnie kupuję ją za ponad 7)
2. Joanna Naturia Odżywka b/s z pokrzywy i zielonej herbaty - kupiłam bo:
- nie mam żadnej odżywki b/s
- wychwalana przez włosomaniaczki
- nie była znowu taka droga, 4 zł
3. Jantar mgiełka do włosów - kupiłam bo:
- jestem głupia i źle przeczytałam skład
- ma podobno filtry UV
- również w promocyjnej cenie 6 zł
4. Siemię lnianie - akurat jest mi potrzebne do płukanki, więc zakup całkowicie przemyślany i zaplanowany, dziwne. ;)
5. Calcium panthotenium - również przemyślany i zaplanowany zakup. Każda włosomaniaczka go zna, przedstawiać go nie muszę. Wydaję mi się, że odrobinę przepłaciłam. Prawie 8 zł. :/
6. Opaska do włosów - kupiłam bo:
- od dawna potrzebowałam takiej opaski, która wykonana jest z materiału i nie niszczy zbyt bardzo włosów
- ma ładny kolor :D
- kosztowała w Glitterze 5 zł! 
7. Wałki do włosów - kupiłam bo
- stare są stare i muszą być nowe
- stare są cienkie do loczków, jak u owieczki, a tymi można wyczarować bajeczne loki 

PS Przepraszam za zagracone biurko.

 To nie koniec!


Słodkie kolczyki kosztowały mnie 3 złote. Jestem straszną bałaganiarą i gubię wszystkie swoje kolczyki. Ostatnio przepadły mi perełki i kiedy zobaczyłam te "duplikaty" w drogerii od razu kupiłam. Jestem dumna, że w końcu zainwestowałam w coś innego niż pielęgnacja/ozdoba włosów. Szok!

Na koniec dodam zdjęcie neonowej mini-spódniczki, którą upolowałam w Pull&Bear. Muszę przyznać, że neony średnio do mnie przemawiały, ale kiedy ją zobaczyłam i przymierzyłam... zakochałam się od pierwszego ubrania i po prostu musiała znaleźć się w mojej szafie. 


Cóż za kontrast! Mój aparat zmienia trochę kolory. W rzeczywistości nie jest taka... oczojebna. I bajecznie układa się na ciele. Polecam!
Pull&Bear - 30 zł

Przy okazji. Od dzisiaj ZNOWU piję skrzyp i pokrzywę. Mam zamiar zażywać również Calcium panthotenium oraz wcierać w skalp Jantar. Chce jak najszybciej zapuścić włosy. 
Btw. Czy któraś z Was zażywała Calcium panthotenium? Jeśli tak to jakie macie po nim odczucia? Włosy faktycznie szybciej rosną?

Mam nadzieję, że takie posty zakupowe Was nie męczą. Wiem. Straszna ze mnie chwalipięta, ale skoro to blog oparty na pielęgnacji włosów to od czasu do czasu będę wrzucać swoje "łupy". A jak Wam minęła środa? Do weekendu coraz bliżej! Życzę udanego i pogodnego czwartku. Pozdrawiam!

niedziela, 13 maja 2012

Slow kilka o... porowatosci wlosow



Skoro mój blog opiera się w dużej mierze na pielęgnacji włosów postanowiłam "wsiąknąć" głębiej w temat. Otóż. Zaczynając swoją przygodę z włosomaniactwem powinniśmy na samym początku określić porowatość włosów. Co to jest porowatość?
Każdy włos zbudowany jest z łusek, które są przylegające bądź rozchylone. To właśnie od tego czynnika zależy porowatość. 
Definiujemy trzy stopnie porowatości:
  • NISKA
  • NORMALNA
  • WYSOKA
Dlaczego tak ważne jest określenie porowatości włosów? Każdy stopień wymaga indywidualnej i odpowiedniej pielęgnacji. 

Czynniki cechujące stopień porowatości:
  • Porowatość niska - są to włosy zdrowe z natury. Łuska przylega szczelnie i bardzo trudno zmusić ją do rozchylenia. Co za tym idzie? Włosy bardzo trudno zmoczyć i schną niemiłosiernie długo. Są odporne na farbowanie, stylizacje. Bardzo ciężko jest je pielęgnować, ponieważ szczelnie zamknięta łuska nie chce wpuścić nic do środka. 
  • Porowatość normalna - łuski są delikatnie rozchylone i porowatość włosów waha się między niską i wysoką. Włosy moczy się normalnie, schną długo, ale nie dłuży się to w nieskończoność.
  • Porowatość wysoka - większość dziewczyn ma taką właśnie porowatość. Łuski są bardzo rozchylone i przyjmują do siebie wszystko, włącznie ze szkodliwymi produktami. Łatwo je zmoczyć i schną bardzo szybko. Są podatne na zabiegi fryzjerskie, ale również bardzo delikatne. 
Włosy o porowatości wysokiej można doprowadzić do niskiej odpowiednią pielęgnacją i odwrotnie. Jeżeli zaniedbamy włosy to odwdzięczą się nam rozchylonymi na maksa łuskami.
Aby rozchylić łuski należy zmoczyć włosy w letniej bądź ciepłej wodzie. Posiadaczki włosów z niską porowatością powinny szczególnie uważać na to żeby nie obkleić ich silikonami i nie obciążyć ciężkimi odżywkami. Włosy o niskiej porowatości są zdrowe i umieją same o siebie zadbać co nie znaczy, że trzeba całkowicie zrezygnować z ich pielęgnacji. Wszystko trzeba robić z umiarem i głową. ;)
Po rozchyleniu łusek trzeba pamiętać, aby z powrotem je domknąć. Zadba o to spłukiwanie włosów chłodną wodą i/lub "kwaśne" płukanki. Np. woda + kilka kropel cytryny.

Włosy o wysokiej porowatości trudno jest "obkleić", bo chłoną w siebie wszystko co się da. W tym przypadku nie należy rozchylać łusek. Trzeba uważać na wysoką temperaturę, alkohol w kosmetykach. Ten typ porowatości wymaga troskliwej opieki i zaawansowanej pielęgnacji. Nawilżamy, dbamy i oczywiście staramy się na koniec domykać łuskę tak jak w przypadku niskiej porowatości. Normalna porowatość rządzi się tymi samymi prawami co wysoka, więc pisać o niej osobno nie będę.

Jeżeli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej odsyłam Was do Czarwonicującej ---> czyli TU
Wszystko dokładnie i pięknie u siebie opisała. Ja napisałam wszystkie ogólne informacje.

MOJA POROWATOŚĆ
Skoro rozpisałam się na temat porowatości podzielę się z Wami moimi obserwacjami jeśli chodzi o moje włosy. Ustawie swoje włosy między porowatością normalną, a wysoką. Dlaczego? Łatwo się moczą, ale schną długo. Są podatne na farbowanie, ale trudno je ułożyć. 

I na koniec słowa klucze dzięki, którym łatwiej jest wszystko zrozumieć.
POROWATOŚĆ WYSOKA - WŁOSY PODATNE
POROWATOŚĆ NISKA - WŁOSY OPORNE

Mam nadzieję, że udało mi się pomóc i post jest przydatny. Liczę, że miałyście udany weekend mimo niezbyt ładnej pogody. Życzę udanego poniedziałku. Przy okazji... Jaka jest wasza porowatość? ;)

PS Jutro słów kilka o domowym spa dla włosów.




wtorek, 8 maja 2012

TAG: Wiem co jem!





Otagowała mnie Lagoena z bloga hair-and-food. Dziękuję ślicznie. ;*


Zasady:
1. Napisz, kto Cię otagował i przedstaw zasady
2. Zamieść banner i odpowiedz na pytania
3. Otaguj kolejne 5 osób :)
Pytania:
1. Czy uważasz, że odżywiasz się zdrowo?
2. Czy zwracasz uwagę na skład produktów spożywczych? Jeśli tak, to jakich składników unikasz?
3. Jesz dużo owoców i warzyw?
4. Czy kiedykolwiek się odchudzałaś? Na jakiej diecie? Zamierzasz się odchudzać w przyszłości? 
5. Czy czujesz się dobrze w swoim ciele?
6. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
7. Czy lubisz gotować? 
8. Co chciałabyś wyeliminować z diety, a co do niej wprowadzić i dlaczego?
9. Czego nie możesz przełknąć a co mogłabyś jeść cały czas?
10.Ile posiłków jesz dziennie?
11.Wypijasz odpowiednią ilość wody? ( min. 8 szklanek dziennie) ?
Na dokładkę możecie polecić jakiś zdrowy prosty przepis, przekąskę czy coś w tym stylu :)


1. Czy uważasz, że odżywiasz się zdrowo?
 Przyznam szczerze, że różnie to u mnie bywa. Jednego dnia jem jogurty, ciemny chleb, owoce... A następnego jestem w stanie zjeść dwie tabliczki czekolady i na dokładkę paczkę chipsów.
2. Czy zwracasz uwagę na skład produktów spożywczych? Jeśli tak, to jakich składników unikasz?
Nie wszystkich. Największą obsesje mam na punkcie składów napoi kolorowych. Zwłaszcza soków. Wybieram te najbardziej naturalne, z jak najmniejszą ilością cukrów.
3. Jesz dużo owoców i warzyw?
Niestety jem za mało. Wynika to z tego, że na wiele owoców jestem uczulona i mam mały wybór... Największą ilość warzyw i owoców spożywam zdecydowanie w lecie.
4. Czy kiedykolwiek się odchudzałaś? Na jakiej diecie? Zamierzasz się odchudzać w przyszłości? 
Wszystkie moje diety umierały po jednym dniu, więc można powiedzieć, że nigdy się nie odchudzałam. Mam za słabą wole i nie umiem odmówić sobie smakołyków z których musiałabym zrezygnować. W najbliższym czasie nie mam zamiaru przejść na żadną dietę.
5. Czy czujesz się dobrze w swoim ciele?
Zdecydowanie nie. Gdybym miała w udach kilka centymetrów mniej, płaski brzuszek, brak boczków i mniejszy tyłek pewnie byłabym zadowolona
6. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
 Pierogi ruskie oraz lasagne mojej mamy.
7. Czy lubisz gotować? 
Uwielbiam gotować z moją siostrą. Mamy nietypowe podejście do kuchni i lubimy urozmaicać potrawy, poprawiać przepisy.
8. Co chciałabyś wyeliminować z diety, a co do niej wprowadzić i dlaczego?
Gdybym tylko mogła to pozbyłabym się niepotrzebnych cukrów i chemii, którą praktycznie wszystko jest naszpikowane. Do swojej diety wprowadziłabym wszystkie potrzebne składniki, które każdy człowiek powinien spożywać w odpowiednich ilościach.
9. Czego nie możesz przełknąć a co mogłabyś jeść cały czas?
Nie znoszę ryb i bardzo nad tym ubolewam, bo są bardzo zdrowe i mają wielkie znaczenie dla organizmu. Jedyne ryby, które jestem w stanie zjeść to tuńczyk i łosoś. Hmmm. Cały czas mogłabym jeść potrawy z włoskiej kuchni.
10.Ile posiłków jesz dziennie?
Czasami śniadanie, drugie śniadanie w szkole, obiad, przekąska, kolacja, przekąska... Zdecydowanie za dużo.
11.Wypijasz odpowiednią ilość wody? ( min. 8 szklanek dziennie) ?
 Nie mam bladego pojęcia. Piję raczej dużo płynów, ale trudno mi stwierdzić czy mieści się to w przedziale 8 szklanek. 

Przekąska... Jogurt z muesli tropikalnym bądź jakiś owoc. ;)

TAG przekazuję wszystkim chętnym czytelniczkom. Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi. 
Pozdrawiam!


piątek, 4 maja 2012

Zaskoczenie wlosowe!

Hej, dziewczyny! Tytuł posta może nie mówi Wam zbyt wiele, ale zaraz przejdę do sedna. Dzisiaj rano kiedy umyłam i wysuszyłam włosy (byłam zmuszona, nigdy tego nie robię) zdziwiłam się, że są takie długie. Pod wpływem suszenia moja czuprynka całkowicie się wyprostowała, a zazwyczaj nosze na głowie delikatne fale. Zarzuciłam włosy na plecy i nie mogłam się nadziwić ich długością. Tknęło mnie i postanowiłam zmierzyć ile brakuje mi do wymarzonej długości. Wyszło nie mniej nie więcej tylko 18 centymetrów! Myślałam, że skoczę pod sufit z radości. Co więcej... Porządkując foldery ze zdjęciami natknęłam się na zdjęcia z wakacji. Jestem osobą sentymentalną, więc czym prędzej wszystko obejrzałam. Dziewczyny... Nawet nie potraficie sobie wyobrazić mojego szoku, kiedy uświadomiłam sobie jak bardzo urosły moje włosy od tego czasu! Zaraz wrzucę Wam zdjęcia dla porównania. Wiele z Was pewnie powie, że nie mam czym się jarać, bo przyrost jest mały, ale nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jak wolno rosną moje włosy. Ślimaczym tempem zbieram nowe centymetry, więc dla mnie wynik  jest imponujący. 


Prawie idealnie proste włoski (zakrywają już pasek biustonosza i jaram się jak dziecko :D)


Po lewej zdjęcie z 21 sierpnia, po prawej z 4 maja

Stwierdziłam, że zasłonie twarz żeby Was nie przestraszyć. :P Prawda, że sporo urosły? Aż nie mogę uwierzyć. Zwłaszcza, że dopiero w marcu zaczęłam o nie dbać... A w listopadzie 2011 roku ścięłam około 4 centymetrów włosów, więc tym bardziej się cieszę.  I przy okazji zaprezentowałam Wam pierwszy outfit. Napiszę o nim słówko na samym końcu postu.

Koniec o włosach. Jak Wam minął piątek? U Was też burza i deszcz? U mnie beznadziejna pogoda i poprawiam sobie humor winogronami. Mam nadzieję, że wszystkim maturzystom dobrze poszło na podstawie polskiego i trzymam kciuki żeby na innych przedmiotach poszło gładko. Mnie matura czeka dopiero za dwa lata, ale czas ma w zwyczaju szybko przemijać, więc dwa lata to nic. 
Życzę Wam pogodnego i mile spędzonego weekendu. 
Pozdrawiam!

Strój dnia:
kurtka - Stradivarius
sweter w paski - Gap (second hand)

czwartek, 3 maja 2012

Foto aktualizacja - kwiecien 2012

Moje włosy powoli wracają do formy, ale nadal są przesuszone i matowe. Nie mam pojęcia dlaczego. Aczkolwiek jest dobrze, więc dodam zdjęcia, które notabene są kiepskiej jakości. Od razu przepraszam, ale jestem w posiadaniu starej cyfrówki i niestety muszę się nacieszyć takimi zdjęciami jakie robi.


Zdjęcia robione bez lampy w świetle dziennym... w łazience. Wybaczcie pomieszczenie, ale w łazience znajduje się najwyżej położone okno w moim domu, więc idealnie można robić zdjęcia z użyciem parapetu. ;)
Ciągle Wam piszę, że chce zapuścić piękne włosy, ale nawet się nie pochwaliłam do jakiej długości zmierzam. Wpadłam na pomysł żeby zrobić zdjęcie i po prostu zaznaczyć. Efekt:

 
 Jak się domyślacie mam zamiar zapuścić włosy do czerwonej linii. Szalona jestem :D
Myślę, że za dwa lata będę mogła pochwalić się bujną i długą czupryną. Sporo mi brakuje, ale dla chcącego nic trudnego.
Dziewczyny, jak Wam mija majówka? U Was też pogoda pozostawia wiele do życzenia? Mimo burzy dzisiaj znowu zrobiliśmy grilla w ogródku i pochłonęłam ogromną ilość grzanek czosnkowych za którymi szaleje. Potem deszcz pokropił, ale było zaskakująco ciepło. Szkoda, że za parę dni koniec długiego weekendu i trzeba wrócić do normalnych, codziennych zajęć. 
Trzymajcie się! ;)

środa, 2 maja 2012

Kwietniowa pielegnacja wlosow

Przepraszam, za jednodniowe opóźnienie z aktualizacją, ale cały wczorajszy dzień spędziłam poza domem. Na słońcu oczywiście, co miało okropny wpływ na moje włosy. Pomimo tego, że popsikałam czuprynę jantarem i odziałam głowę w chustkę coś złego się z moimi włoskami porobiło. Podejrzewam, że swój udział ma w tym całonocne trzymanie oleju na włosach... Myjąc je wczoraj byłam bliska łez, kiedy wypadały niemal garściami. Dzisiaj rano były suche, matowe... Nigdy nie miałam włosów w tym stanie i nie wiem co się stało, że wyglądają jak wyglądają. Teraz siedzę z maską na głowie i modlę się żeby po spłukaniu i wyschnięciu wróciły do dawnej formy. Anyway. Kosmetyki używane przeze mnie w kwietniu:


 Kolekcja powiększyła się odrobinkę. Kosmetyki ustawiłam tematycznie. Pierwsze od lewej są maski. Kallos al Latte, Alterra Granat i Aloes, Gloria. Następnie krem Nivea wcierany w końcówki przed każdym myciem. Dalej dwa szampony: Babydream, Barwa Tataro-chmielowa; pięć odżywek: Isana witaminowa, Isana z olejkiem babassu, Schwarzkopft Gliss Kur, Mrs Potter's; olej babydream fur mama. Po prawej dwie wcierki: Jantar oraz Joanna Rzepa. W buteleczce po mgiełce pokrzywowej znajduje się domowa mgiełka z aloesem, jantarem oraz olejem. Na środku leży jedwab na końcówki z Marion.

Nie będę się rozpisywać za bardzo na temat użycia kosmetyków, bo każdy wie co do czego służy. Ulubieńcem miesiąca jest znowu maseczka Gloria, która potrafi zdziałać cuda. Zaś najgorszym kosmetykiem jest odżywka bez spłukiwania z Mrs Potter's, którą pomyliłam z balsamem aloesowym. Zawiodłam się również na odżywce Isana z olejkiem z babassu, której użyłam wczoraj do reanimacji włosów i nie sprostała zadaniu. 

Sukcesy:
- nakładanie oleju PRAWIE przed każdym myciem
- robienie peelingu raz  w tygodniu
- nakładanie maski od jednego do dwóch razy w tygodniu
- stosowanie wcierek
- stosowanie płukanki z siemienia lnianego
- zrobienie i nałożenie na włosy domowej maski

Niepowodzenia:
- kuracja drożdżowa (po dwóch tygodniach picia, mój żołądek się zbuntował)
- kuracja skrzypokrzywą (po prostu o niej zapomniałam)

Na maj nie mam planów jeśli chodzi o kupno kosmetyków. Postanowiłam na razie nic nie kupować i stosować wszystko to co mam. Odnośnie samej pielęgnacji... Postaram się olejować włosy na dwie, trzy godziny; robić różnego rodzaju płukanki; chronić włosy przed słońcem i przede wszystkim PODCIĄĆ końcówki. 
Wiem, że miały być zdjęcia włosów, ale niestety prezentują się tak fatalnie, że aż wstyd je pokazywać. Jeśli jutro odzyskają dawną formę, obiecuję, że cyknę kilka zdjęć i od razu dodam. 

A jak Wam mija weekend majowy? Ja wczoraj troszkę się poopalałam nad jeziorem. Rzecz jasna mnie spiekło... Potem wraz z rodzinką zrobiliśmy grilla i było całkiem przyjemnie. Dzisiaj poświęciłam dzień na typowe obowiązki domowe. Posprzątałam, ugotowałam sobie coś do jedzenia a potem posiedziałam na ogrodzie. Mam nadzieję, że Wam pogoda sprzyja i leniuchujecie na całego.

Trzymajcie się cieplutko!