środa, 29 sierpnia 2012

"Nie pozwol mi odejsc tej nocy..."

Pije kakao i powoli oswajam sie z mysla, ze juz niedlugo szkola. Nowa szkola. Z jednej strony ciesze sie, bo poznam mase nowych, mam nadzieje fajnych ludzi. Z drugiej nie, bo przeraza mnie ogrom nauki. Tym razem praktycznie w ogole nie odczulam tego, ze mam wakacje. Przelecialo niesamowicie szybko. Bylo kilka wyjatkowych chwil, ale to nie to samo co rok wczesniej... Przede mna ostatni "turbo melanz" - zegnamy wakacje w naszym stylu. Z jednej strony to tez dobrze, bo od ciaglego zlego samopoczucia po tych wakacyjnych imprezach mozna oszalec.
I boje sie piatku. Ostatniego piatku, ktory bedzie taki, jaki powinien byc kazdy dzien. Boje sie, ze wiecej takich wspanialych piatkow nie bedzie. Zeby bylo tak dobrze jak jest teraz. Albo jeszcze lepiej. Znajac mnie  i moje szczescie pewnie bedzie tak samo zle jak bylo. Jesli nie gorzej. Tylko tym razem bede sie trzymac terazniejszosci - tylko to moze mi przyniesc normalnosc. Zasuwac caly czas do przodu nie ogladajac sie za siebie. No i dobija mnie to, ze dzisiaj bede musiala spac na znienawidzonym lewym boku, bo mam swiezo przedziurawione prawe ucho. Jak sie zagoi to pokaze efekt. 

I ogolnie przepraszam za taki nedzny wpis. Po prostu jakos ciezko jest i gdzies musze powypisywac swoje smuty. Zycie nastolatka wbrew pozorom nie jest takie latwe. 
Mam nadzieje, ze uda mi sie ogarnac i znowu wrocic do normalnych, wlosowych wpisow. Licze, ze beda one czestsze niz dwa, trzy razy w miesiacu. I przepraszam za brak polskich znakow, ale klawiatura tez mnie dzisiaj nie lubi i nie chce wspolpracowac. Jak sie naprawi to poprawie. 

Lykke Li - Tonight

Mam nadzieje, ze u Was o wiele lepiej niz u mnie i, ze wakacje mieliscie udane. Zycze wspanialych ostatnich dni lenistwa. Trzymajcie sie.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Laminowanie wlosow zelatyna - moje odczucia

Tak jak obiecałam dzisiaj pojawi się raport na temat laminowania włosów żelatyną - przeczuwam, że będzie to prawdziwy hit wśród włosomaniaczek. 
Laminowanie włosów - Znany jest ten zabieg jako zabieg do natychmiastowego poprawienia wyglądu włosów. Szczególnie tych niesfornych, koloryzowanych etc.  

O co chodzi?
Chodzi o wypełnienie uszkodzonej struktury włosa naturalną keratyną, zamknięcia łuski na całej długości oraz likwidacja rozdwajających się końcówek. Efektem w gratisie mamy nawilżenie i odżywienie. Wygląd włosów jak z reklamy gwarantowany, lśniące i jedwabiście miękkie źródło:  http://missfashionistka.pinger.pl/


Domowy i tani sposób na uzyskanie zadowalającego efektu:

  • łyżka żelatyny w proszku
  • dwie lub trzy łyżki gorącej wody
  • 3/4 odżywki lub maski do włosów
Żelatynę należy dobrze rozpuścić i odczekać chwilę, aż odrobinkę ostygnie. Do powstałego "kleju" dodajemy maskę bądź odżywkę. W razie gdyby żelatyna się "ścięła" tworząc niemożliwy do nałożenia klej, proponuje podgrzać mieszankę w mikrofalówce.

Na mokre, osuszone ręcznikiem włosy nakładamy papkę. Następnie nakładamy worek i ręcznik. Spłukujemy obficie wodą po 45 minutach.

Efekty na moich włosach
- przede wszystkim niesamowicie błyszczą
- są sypkie
- niesamowicie wygładzone i miękkie
- sprawiają wrażenie gęstszych
- włosy wyglądają na bardzo zdrowe i zadbane
- na mojej głowie zrobiło się małe siano, ale jest to bardzo pożądany przeze mnie efekt

Ja jestem zachwycona. Moje włosy chyba nigdy nie wyglądały tak pięknie. Dodam zdjęcia przed i po laminowaniu. 

Przed. Wybaczcie łazienkowy wystrój i zdjęcie w piżamie. ;p

Po:
bez lampy 

z lampą

Zauważyłam, że mam już całkiem długie włosy. Oby tak dalej. Zapuszczamy do pępka!
Tyle na dziś. Pozdrawiam.

środa, 8 sierpnia 2012

This is love, this is love, this is love...

Przed chwilą u Anwen w "Moja włosowa historia" padły dwa słowa. Laminowanie włosów. ŻELATYNĄ. Oczywiście już jutro mam zamiar sama przeprowadzić taki zabieg i podzielić się z Wami swoimi odczuciami. Odrobinę przeraża mnie opcja nakładania na włosy żelatyny, ale żyję się raz i mam nadzieję, że nie będę żałować. Liczę, że mam w domu żelatynę. :D
Jak Wam mijają wakacje? Mi bardzo szybko. Dzisiaj zaliczyłam siłownie, bo pewien ktoś namówił mnie na godzinny trening. Świetna zabawa, ale i okropny wysiłek. Przez cały ten czas pedałowałam na rowerku, bo było to, wbrew pozorom, najprostsze ćwiczenie. Coś czuję, że jutro nie będę w stanie wstać z łóżka.
Znowu zaczęłam łykać calcium panthotenium, bo po potraktowaniu włosów chemiczną farbą, wypadają jak szalone... I chyba znowu wrócę do picia skrzypu z pokrzywą. Niestety pewnie znowu mnie wysypie niemiłosiernie, ale przynajmniej coś zostanie na głowie. Rozważam też picie drożdży, ale nie wiem czy się przekonam. Postaram się w każdym bądź razie. A! Ostatnio chodzi mi po głowie napój z siemienia lnianego. Pożytek zarówno dla włosów, cery, paznokci jak i figury. Ta dzisiejsza siłownia zmotywowała mnie do ćwiczeń. Mam zamiar poszperać na strychu i znaleźć... skakankę! Przede wszystkim zależy mi na tym żeby moje uda w końcu jakoś się prezentowały, więc wskoczę też na rowerek w domu. Mam cel! Prócz tego znowu mam fazę na ombre... Daj Boże żeby nic mnie nie podkusiło do tego zabiegu, bo nic nie zostanie z tych moich biednych włosów.
Jeśli się uda to jutro pojawi się raport o laminowaniu. O ile mam tą wstrętną żelatynę w domu. Tymczasem trzymajcie się, dobranoc!

Dzisiaj słuchamy...     Will.I.Am ft. Eva Simons - This is love


niedziela, 5 sierpnia 2012

Domowe cudo

Post na szybko, bo zaraz muszę uciekać sprzątać w pokoju. Wczoraj pisałam Wam, że trzymam na głowie domową maskę, która okazała się sukcesem i strzałem w dziesiątkę.

Przepis:
  • 2 łyżeczki maski Kallos al Latte
  • kilka kropli nafty kosmetycznej
  • kilka kropli soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki oliwy z oliwek, koniecznie z pierwszego tłoczenia (ja lałam na oko)
Tak powstałą papkę nałożyłam na ponad dwie godziny. Bardzo ciężko było ją zmyć, więc użyłam metody, której używam do zmywania olei (na maskę nakładamy szampon, myjemy włosy, spłukujemy i ponownie myjemy szamponem). Po wyschnięciu włosy były niesamowicie gęste i błyszczące. Do tej pory miałam duży problem z gęstością, bo przez farbowanie włosów farbami sporo włosków mi wypadło. Obawiałam się, że włosy będą śmierdzieć naftą, ale wyczuwam tylko cudowny zapach Kallosa. Polecam Wam gorąco tą maskę.
Składniki można dodawać wedle uznania. U Anweny w przepisie jest jeszcze żółtko, skrobia ziemniaczana, olejek rycynowy i miód. Żółtko zawsze wysusza mi włosy ze względu na dużą zawartość protein, więc nigdy nie dodaje go do masek. Miód powinien być w płynnej postaci a mój "stężał", więc następnym razem popróbuję z miodem. Skrobi i rycyny nie mam, więc na najbliższych zakupach postaram się zaopatrzyć w te cuda.

PS Pewnie się nie chwaliłam, ale od jakiegoś tygodnia jestem dumną brunetką. ;)

sobota, 4 sierpnia 2012

"Ludzie, pomozcie ludziom."

Domowe SPA, i pielęgnacja włosów wraca do łask. Siedzę z domową maseczką na głowie i boję się co z tego wyjdzie. Wcześniej wykąpałam dłonie i paznokcie w ciepłej oliwie z oliwek i zaraz pomaluje je odżywką. Wakacje są, trzeba jakoś ambitnie wykorzystać wolny czas. Za chwilę puszczę sobie "To tylko seks" i miło spędzę wieczór. Oby. Pewnej osobie z powodzeniem udało się zepsuć mi humor już po raz drugi w ciągu dwóch dni. Nie to nie i tyle. Nie ma się co rozdrabniać i pieprzyć w wiadomych tematach.

Na koniec przedstawię Wam moją nową miłość.







Luna. Najcudowniejszy i najsłodszy kociak na świecie. <3





Tak mija czas

Aż trudno uwierzyć, że minął już miesiąc wakacji. Mam wrażenie, że zmarnowałam lipiec i nie wypoczęłam ani trochę. Nie zrealizowałam też swoich planów pielęgnacyjnych i fatalnie się z tym czuję. Dodatkowo jakoś straciłam swój zapał włosomaniaczki, co widać, bo od powrotu z wakacji nic tu nie opublikowałam. Coraz częściej zastanawiam się nad powrotem do pierwotnej wersji bloga, czyli moim "pseudo pamiętnikiem". To dobre rozwiązanie, bo czasami mam ochotę się po prostu nad sobą poużalać niż pisać o włosach, co nie znaczy, że takie posty nie będą się pojawiać. Myślę raczej nad przeplataniem pamiętnika z poradami o włosach. Co o tym sądzicie?