piątek, 2 września 2011

Szkolnie

Pierwsze dwa dni... Nie było tak źle. Początek był kiepski, bo nikogo się nie znało, ale potem jakoś poszło. Mam w klasie chyba 22 dziewczyny i 9 chłopaków. Klasa całkiem fajna. Naszą wychowawczynią jest Pani z polskiego. Na wstępie postraszyła nas rozszerzeniem z tego właśnie przedmiotu. Klasa jest całkiem fajna, ale strasznie liczna. Kiedy ja spamiętam te imiona?! Dzisiejszy dzień rozpoczęłam spóźnieniem i francuskim. Już na wstępie powiem, że kocham i nie lubię tego języka. Kocham, bo jest piękny.... nie lubię, bo jest trudny. Ale chyba jakoś mi pójdzie. Następnie historia. I już mam zapowiedzianą kartkówkę z historii Polski. Od początków jej istnienia do chwili obecnej. <- tak sądzę.  Milutko. ;)
Potem chemia. Pan z chemii mnie przeraża. Bardzo. Czuję, że lizydupstwo będzie nieodłączną częścią mojej edukacji z tego przedmiotu. Następnie polski i oprowadzenie po szkole, którą znam jak własną kieszeń. Na koniec dwie godzinki wfu. Już wiem, że zwolnienie się z basenu jest praktycznie niemożliwe. Wf jest tam zadziwiająco ważnym przedmiotem. Co do planu lekcji... Jest całkiem ok. Mogłoby być mniej tych lekcji, bo w domu będę strasznie późno. No, ale myślę, że będzie dobrze.

_______________________
zajebisty brak humoru. ;/

1 komentarz:

  1. Oj, kiepsko.
    Ale masz dużo chłopaków w klasie, ja muszę się zadowolić trójką -.-
    Trzymaj się Marlin! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdą poświęconą chwile na napisanie komentarza. Każdy jest dla mnie ważny i motywujący.