sobota, 23 lutego 2013

Rok włosomaniactwa, czyli (nie) małe podsumowanie rocznej pielęgnacji włosów.

Równy rok temu zainteresowałam się dbaniem o włosy i poszukując czegoś co mogłoby uratować moje zniszczone rocznym farbowaniem, rocznym prostowaniem, następnie rocznym kręceniem włosów na lokówce... trafiłam na bloga Anwen. To było przeznaczenie, cud? Nazwijcie to jak chcecie, ale Anwen ze swoją wiedzą uratowała moje włosy od całkowitego zniszczenia. Wierzcie mi. Moje włosy wiele przeszły, aż dziwie się, że coś mi na głowie zostało. Rok farbowania henną Venita (miałam na głowie wszystkie odcienie rudego). Przez ten rok farbowania zawijałam je dzień w dzień na lokówkę. Wcześniej dzień w dzień prostowałam. W 2012 roku zaczęłam przygodę z farbami trwałymi. Ale tak naprawdę początkiem marca wkręciłam się na dobre we włosomaniactwo. Poniżej przedstawię Wam krótką fotorelacje. Podejrzewam, że na to czeka każda włosomaniaczka. ;)


Włosy po ponad miesiącu pielęgnacji (początek kwietnia)



Nie wiem kiedy zdjęcie dokładnie było robione, ale podejrzewam, że jest to środek bądź koniec kwietnia, po akcji drożdżowej.



Początek maja (najprawdopodobniej po podcięciu końcówek, włosy są krótkie ;o )


 Sierpień


 Wrzesień (zafarbowane na ciemny brąz)


 Koniec grudnia


I.... Uwaga, uwaga....


Koniec lutego 2013, czyli obecny stan włosów

Myślę, że stan włosów uległ sporej poprawie. Na zdjęciach tego nie widać (przy okazji przepraszam za koszmarną jakość, ale niestety lepszym sprzętem nie dysponuje :c), ale włosy są naprawdę ładne. Długie, sypkie, błyszczące, gładkie... Nic tylko dotykać. Po roku pielęgnacji mogę to powiedzieć. Moje włosy w końcu są ładne.
A co powiedziałaby moje włosy gdyby umiały mówić?

Ulubiony szampon: Barwa Tataro-Chmielowa, do zmywania olei Szampon Babydream
Ulubiona odżywka do mycia: Balsam Aloesowy Mrs. Potter's
Ulubiona odżywka do spłukiwania: Garnier Awokado i Masło Karite, Kallos Crema al Latte w formie odżywki
Ulubiona maska: Alterra Granat i Aloes z dodatkiem nafty kosmetycznej, miodu, aloesu, oliwy z oliwek, oleju rycynowego oraz gliceryny
Ulubiona odżywka bez spłukiwania: Joanna Naturia Pokrzywa z zieloną herbatą
Ulubiony olej: Olej babydream (niebieski) z dodatkiem oleju rycynowego
Ulubiona wcierka: Joanna Rzepa, wcierka z kozieradki, Olejek łopianowy z papryczką chilli Green Pharmacy
Ulubiony zabezpieczacz końcówek: Joanna Rzepa serum regenerująco-wzmacniające na końcówki, Jedwab CHI
Ulubiona płukanka: płukanka z siemienia lnianego
Co kochają moje włosy: duuuuuuużo nawilżenia, miód jako dodatek, siemie lniane i olej rycynowy na piękny połysk, kochają olejowanie.
Czego nie lubią moje włosy: nie przepadają za proteinami, nienawidzą szkodliwego ciepła (suszarka, prostownica etc.)
Co wewnętrznie?: drożdże, skrzyp z pokrzywą, calcium pantothenicum

Małe porównanie. Udało mi się znaleźć odpowiednią bluzkę!

   Chyba widać jaki duży mam przyrost. ;) (pierwsze zdjęcie jest z kwietnia/maja, więc minęło zaledwie 8/9 miesięcy! dla mnie to niesamowite)


Jaram się tym jak się błyszczą na drugim zdjęciu... Magia. A na górze widać sterczące babyhair!


Kiedyś umieściłam zdjęcie włosów tyłem z zaznaczoną długością, do której dążę. Postanowiłam dodać je z okazji rocznego podsumowania. 

 
Po lewej zdjęcie sprzed prawie roku, a po prawej obecne włosy. Jestem coraz bliżej celu! W razie jakiś wątpliwości... Włosy ze zdjęcia po prawej stronie NIE były prostowane. To efekt spania w kucyku. Myślę też, że sprawcą prostych włosków jest olej, który trzymałam dzień wcześniej przed myciem., Normalnie moje włosy układają się w delikatne fale. W rzeczywistości włosy są o wiele gęstsze. Aparat wszystko przekłamuje. Poza tym. Włosy z pierwszego zdjęcia są pocieniowane i podkręcone, toteż sprawiają wrażenie gęstszych. 

SUKCESY
1. Nigdy nie miałam tak długich i zadbanych włosów
2. Całkowicie odstawiłam lokówkę, prawie całkowicie prostownice i suszarkę. 
3. Przekonałam siostrę do włosomaniactwa. Jeśli przeczyta ten post, to serdecznie pozdrawiam! Dbaj dalej o swoje piękne loki. ;)
4. Moje koleżanki z klasy również wciągnęły się we włosomaniactwo, kilka piło nawet drożdże!
5. Często słyszę komplementy na temat moich włosów odnośnie ich długości, połysku... To niesamowite.
6. Pokochałam swoje włosy.

PLANY
1. Zrezygnować z drogeryjnych farb i przerzucić się na prawdziwą hennę Khadi
2. Zapuścić zdrowe włosy.
3. Szerzyć włosomaniactwo najbardziej jak się da.
4. Nieprzerwanie dbać o włosy.
5. Zacząć pić olej lniany.

Czy włosomaniactwo popłaca? Same musicie ocenić. Ja uważam, że jak najbardziej tak. Nie żałuję żadnej złotówki, którą wydałam na pielęgnacje włosów. Co jest najważniejsze na początku? Przede wszystkim cierpliwość i systematyczność... Pamiętam jak po miesiącu intensywnej pielęgnacji nie było praktycznie żadnych efektów... Najważniejsze to się nie zniechęcać. Początki zawsze są najtrudniejsze, ale naprawdę warto być cierpliwym i powoli dążyć do swojego celu. 

Po niecałym roku intensywnego dbania o włosy mogę powiedzieć z ręką na sercu, że... KOCHAM SWOJE WŁOSY!

A Wam dziewczyny życzę abyście również mogły to powiedzieć. 
Pozdrawiam!

czwartek, 27 grudnia 2012

Święta, Święta i po...

Hej. Dawno mnie tu nie było za co bardzo przepraszam, ale na jakiś czas musiałam zrobić sobie przerwę od blogowania. Jak minęły Wam Święta? Mi bardzo dobrze. Prezenty w tym roku były wyjątkowo udane. Pod choinką znalazłam pełne wydanie Przygód Sherlocka Holmesa, jakiś romans, piżamę, zakolanówki, słodycze, kosmetyki i pieniądze. Większość pieniędzy już wydałam. Głównie na kosmetyki do włosów. Kupiłam też kolejny tusz do rzęs (powoli zaczynam się od nich uzależniać) oraz perfumy Playboy Play It Spicy.
A co słychać u moich włosów? Sporo się u nich działo w ostatnim czasie.




 Nie mam pojęcia czemu jakość jest taka beznadziejna... I przepraszam za piżamowy strój, ale zdjęcia były robione rano. Wracając do włosów. Zrobiłam sobie przedziałek na środku oraz zafarbowałam włosy na ciemną czekoladę. Fale są efektem całonocnego warkocza. Co więcej, w końcu podcięłam końcówki. Włosy straciły na długości około 4 cm. Co słychać w pielęgnacji? Obecnie do pielęgnacji włosów stosuje szampon Barwa Tataro-chmielowa na przemian z Babydream, odżywkę Garnier avokado i masło karite, odżywkę Shauma masło shea i ekstrakt z kokosa, odżywkę Schwarzkopft Gliss Kur oil nutritive, maskę kallos al latte, maskę Alterra Granat i Aloes, odżywkę bez spłukiwania Joanna mięta i wrzos, jedwab CHI na końcówki. Czasami bawię się też z siemieniem lnianym, robię płukanki/maski. I do maski, którą robię raz w tygodniu zazwyczaj dodaję oliwę z oliwek, miód, naftę kosmetyczną i aloes. Ograniczyłam też mycie włosów i staram się je myć co dwa dni. Jak widać nie mam już tak dużo kosmetyków jak wcześniej, bo szkoda mi tylu pieniędzy. Wiem jakie kosmetyki lubią moje włosy i daje im absolutne minimum. Są zadowolone. ;) Czasami mniej znaczy więcej.  Poza tym. Po moim szalonym pomyśle z ombre, moje końcówki są w tragicznym stanie i nie chce ich przeciążyć, przesuszyć itp. Mam zamiar wrócić do picia skrzypu z pokrzywą oraz drożdży, żeby móc obciąć zmasakrowane końcówki nie tracąc przy tym na długości.

czwartek, 13 września 2012

Odzywka idealna?

Wpadam do Was na szybko z moim nowym odkryciem, bo zaraz uciekam do łóżka a czeka mnie jeszcze zadanie z podstaw przedsiębiorczości. Do tematu. Wczoraj podczas mycia włosów odrobinkę zaszalałam i zmieszałam na dłoniach wszystko co stało na półeczce z kosmetykami do włosów. Na mojej ręce wylądowała Isana z olejkiem z babassu, emulsja gloria, 60-sekundowa maseczka Marion z octem z malin oraz maska Alterra Granat i Aloes. Powstałą mieszankę nałożyłam na włosy na około 10 minut i zmyłam. Na następny dzień rozczesałam włosy szczotką. Efekty?
- włosy były niesamowicie gładkie i błyszczące (niczym z reklamy)
- gęste, gęste i jeszcze raz gęste! (powstało malutkie sianko, ale nie wyglądało to źle... wręcz przeciwnie)
- włosy były sypkie
- wyraźnie nawilżone i mięsiste
Wypróbujcie. Jestem ciekawa jak sprawdzi się u Was. Może spróbuję wypróbować mieszankę w wersji maski i potrzymam ją dłużej z workiem i ręcznikiem, ale obawiam się, że może obciążyć włosy. Czasami warto trochę namieszać. ;) Mam zamiar pobawić się jeszcze troszkę w chemika i wymieszać inne kosmetyki.  Tymczasem uciekam. Dobrej nocy i udanego weekendu! 

niedziela, 9 września 2012

Laminowanie wlosow zelatyna - podejscie drugie

Tak jak obiecałam, dzisiaj pojawia się post dotyczący laminowania włosów żelatyną. Tym razem skorzystałam z przepisu umieszczonego na blogu Czarownicującej (tutaj macie owy post). Wybrałam opcje 3, czyli INTENSYWNĄ. Przepis jak zwykle ten sam. 2 łyżki żelatyny na dwie, trzy łyżki przegotowanej wody oraz około pół łyżki maski/odżywki. Można dodać odrobinę oleju, soku z cytryny, miodu... Czego dusza zapragnie. Ja moją maskę żelatynową wzbogaciłam olejem i sokiem z cytryny. 
Od czego zaczęłam? Umyłam włosy tak jak zwykle, osuszyłam ręcznikiem i nałożyłam powstałą papkę. Na wstępie wspomnę, że nakładanie żelatyny było okropnie trudne i nieprzyjemne. Stężała masa nie chciała współpracować i mordowałam się z nią bardzo długo a tak czy siak nie udało mi się pokryć wszystkich włosów. Kiedy w końcu udało mi się uporać z upierdliwą żelatyną, przeszłam do przedostatniego punktu. Suszenie włosów suszarką. Suszyłam i suszyłam aż w końcu włosy zesztywniały i wyschły. Nie wiem czy tak miało być czy nie, ale zamiast włosów miałam jeden, wielki, sztywny kosmyk? Inaczej tego nazwać nie umiem. Potem przyszła kolej na wypłukanie sztywnej, stężałej żelatyny z włosów. Wtedy się zaczęło. Kiedy zamoczyłam włosy od razu sobie uświadomiłam, że nie będzie tak pięknie i łatwo. Żelatyna nie chciała się zmyć. Na początku polewałam włosy letnią wodą i myłam żelem Facelle. Na marne. Włosy nadal były sztywne. Przeraziłam się nie na żarty. Modliłam się w duchu żeby to dziadostwo wypłukało się z moich biednych włosów. Zaczęłam polewać włosy najcieplejszą wodą jaką mogłam i dopiero to zaczęło przynosić efekty. Po około 20 minutach włosy były wolne od żelatyny, ale ich stan pozostawiał wiele do życzenia. Potraktowane niemal wrzątkiem nie prezentowały się najlepiej. Odratowałam je maską L'biotica Biovax. 
Efekty? Cóż. Połowa włosów w ogóle nie została pokryta żelatyną, a te, które były nie różniły się bardzo od tych pokrytych. Zdecydowanie aprobuje metodę pierwszą i to tej metodzie będę wierna.

sobota, 8 września 2012

Jesiennie?

Tak właśnie wygląda pogoda w górach. Czuję już nadchodzącą jesień. Zbliża się coraz większymi krokami. Czy to dobrze? Nie mam pojęcia. Nie lubię jesiennej pogody. Deszczu, błota... Ale nie znoszę też siedzieć w szkole, kiedy za oknem błękitne niebo, słońce i upał. Człowiekowi nigdy nie da się dogodzić. 
Korzystając z "wolnego czasu" nadrabiam seriale, bo potem nie będzie na to czasu. Właściwie powinnam w tej chwili czytać "Quo Vadis", ale jakoś brak mi motywacji i leżę w łóżku z laptopem podjadając Nussbeissera. Kot co chwile mnie atakuje i włazi na klawiaturę zasłaniając ekran. Pocieszne stworzenie. Ta mała paskuda skończyła dwa dni temu trzy miesiące.
Poza tym u mnie nic nowego, jakoś leci. Jutro wyczekujcie posta o nowym sposobie laminowania włosów. Uciekam pod kołdrę, bo chyba coś mnie zbiera. Trzymajcie się!

,, Siadaj koło mnie
To dla Ciebie jest ławka
Posłuchaj jak pięknie o miłości gada
Ten który miłości nigdy nie zaznał. ''


PS Jak widać zmieniłam wygląd bloga. Bardzo mi się podoba, mam nadzieję, że Wam również. ;)

czwartek, 6 września 2012

Wrzesniowo

Cześć dziewczyny. Mam nadzieję, że pierwszy tydzień szkoły mija Wam przyjemnie i bez stresu. Studenci mają jeszcze miesiąc laby, ale przeleci Wam szybciej niż myślicie. Ja zaczęłam naukę w nowej szkole. Jest to technikum hotelarskie o profilu hotelarskim. Jak wiecie w zeszłym roku miałam małą przygodę z liceum ogólnokształcącym z rozszerzoną matematyką, językiem polskim i angielskim. Muszę przyznać, że ciesze się, że liceum okazało się pomyłką w moim przypadku. Jak na razie w nowej szkole bardzo mi się podoba i mam dużą mobilizacje do nauki. W końcu zawód musi być. ;) Obecnie mamy luzy, ale podejrzewam, że to zmieni się wraz z przyszłym tygodniem. Wszystkim życzę udanego i owocnego roku szkolnego. Oby szybko zleciał. Czekamy na wakacje!
Teraz pora przejść do najbardziej interesującej nas kwestii. WŁOSY!  Żyją sobie całkiem dobrze, rosną, farba nadal się trzyma. Dbam o nie bardzo. A raczej staram się, bo szkoła się zaczęła i często przychodzę wyczerpana i nie mam na nic siły. Ale włosy nadal są jednym z priorytetów. Powoli staje się też ceromaniaczką, ale to proces dopiero co kiełkujący. Ostatnio laminowałam włosy inną metodą i zrobię o tym osobny post. Myślę, że być może w weekend. No i obiecana recenzja farby. Ale dopiero jak wyrobie sobie klarowną i obiektywną opinie na jej temat. Ostatnio mam problemy ze skalpem i próbuje go ratować od każdej strony, ale marnie mi wychodzi. Jest jakby wysuszony i głowa niemiłosiernie mnie swędzi. To nie łupież. Nie nakładam oleju na skalp, więc to na pewno nie jest powód. Myślicie, że porządny peeling pomoże? Spróbuję. 
Na dzisiaj to tyle. Zaraz idę ogarniać prezentacje samej siebie. Jutro mam już pierwsze zaliczenie z języka polskiego. Boję się, boję. Trzymajcie kciuki. No i miłego ostatniego dnia w szkole. Trzymajcie się!

sobota, 1 września 2012

Prawie idealne

Dzisiaj miałam cały dzień wolny, więc poświęciłam sporo czasu na pielęgnacje włosów. Udało mi się wydobyć najprawdziwsze loki! Co prawda pewnie rozprostowałyby się po jakiejś godzinie, ale sam fakt ich obecności skutecznie poprawił mi humor. Dam dwa zdjęcia, wybaczcie jakość:



Jak widać znowu zmieniłam kolor włosów co wyszło mi na lepsze. Farbowałam farbą Joanna. W swoim czasie będzie recenzja tej rewelacyjnej farby.

Jak wydobyłam loki? Umyłam włosy metodą OMO. Pierwsze O to była odżywka Isana witaminowa. Następnie umyłam włosy płynem do higieny intymnej Facelle. Drugie O to odżywka Garnier Avokado i masło karite wymieszana z emulsją "Gloria". Następnie na lekko osuszone włosy koszulką nałożyłam odżywkę bez spłukiwania Joanna Naturia Zielona Herbata i Pokrzywa. Kiedy włoski prawie całkowicie wyschły związałam je w ślimaczka na czubku głowy i paradowałam tak po domu kilka godzin. Efekt końcowy całkowicie mnie zachwycił. Włosy są niesamowicie gładkie, błyszczące i układają się w przepiękne loki. Uwierzcie mi. Zdjęcia nie potrafią całkowicie tego pokazać. Przede wszystkim jakość zdjęć nie odzwierciedla w pełni rzeczywistego wyglądu włosów. Jaram się i ciągle przeglądam w lustrze. :D