poniedziałek, 23 stycznia 2012

.



Brak wiadomości... To dobra wiadomość?

sobota, 21 stycznia 2012

Don't you remember...

Styczeń powoli dobiega końca. Za tydzień ferie i kolejne dwa tygodnie leniuchowania. Pani z fizyki przestała mnie gnębić za co jestem bardzo wdzięczna. Dużo nauki, mało czasu. Dużo śmiesznych sytuacji, mało powagi. Obecnie mamy weekend a ja nadrabiam stracone godzinu snu, czytania i pisania. Wraz z Nowym Rokiem postanowiłam wrócić do mojego najukochańszego hobby - pisania. Co za tym idzie wznowiłam opowiadanie, które opuściłam na cały rok. Znowu obiecałam sobie skończyć historie Dramione. Liczę, że mi się uda, bo naprawdę chce w końcu doprowadzić coś do końca. W paringu H&D siedzę od kwietnia 2008 . 3 i pół roku... A do tej pory udało mi się napisać zaledwie dwa nieskończone opowiadania. Oczywiście z ogromnymi przerwami ;p
Wypaliłam się przez to, że tak dlugo nie pisałam i jest mi strasznie glupio z tego powodu. Zwłaszcza, że jeszcze rok temu całkiem nieżle mi to szło. Teraz muszę nadrobić zaległości i poprawić styl, kóry, niestety, nie jest zadowalający.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany zapraszam TU (tematyka Potterowska).

wtorek, 10 stycznia 2012

Nossa, nossa

Dzisiaj szybko i krótko. Rano byłam u lekarza i wyniki są prawie zadowalające. Są jeszcze jakieś drobne zmiany na moim gardle, ale dostałam zielone światło i mogę iść jutro do szkoły co mnie nienormalnie wręcz cieszy. W normalnych okolicznościach pewnie byłabym zawiedziona, ale fakt, że nie widziałam mojej kochanej klasy ponad trzy tygodnie zachęca mnie do "edukacji".
Tylko perspektywa nadrabiania jest okropna. Już widzę siebie wstającą na poranne konsultacje.
Planów na reszte tygodnia nie mam. Jedynie w piątek małe zakupy z siostrą, co napawa mnie pozytywną energią. No i niebawem ferie. Kolejne dwa tygodnie lenistwa. W styczniu moja frekwencja będzie znikoma. Nie znoszę chorować.

niedziela, 8 stycznia 2012

...wkroczmy w noc i dajmy się poniesc tej plochej pokusie, przygodzie.




" Nadchodzi czas, kiedy będzie trzeba wybrać między tym co dobre, a tym co łatwe. "

Właśnie siedzę, popijam herbatę i słucham soundtracku z "Harry Potter i Insygnia Śmierci". Muszę przyznać, że jest to najlepsza ścieżka dźwiękowa z wszystkich części. Dogania ją jedynie Książe Półkrwi. Złapałam konkretną zamułe kiedy zdałam sobie sprawę, że przecież to koniec. Końcem był od dawien dawna, ale nie zmienia to faktu, że Harry Potter sprawił, że miałam piękne dzieciństwo. Do tej pory czekam na list z Hogwartu, do którego zawsze chcialam iść, czekam na Hagrida, na Sowią Pocztę. Ach. Pamiętam kiedy z niecierpliwością wyczekiwałam każdej części zarówno książkowej, jak i filmowej. Jak z wypiekami na twarzy czekałam, aż moja siostra przeczyta Insygnia i sama dostąpie tego zaszczytu. Pamiętam łzy, które wylałam przy śmierci Cedrika, Dumbledore'a, Zgredka, Freda, Syriusza, Snape'a, Tonks i Lupina... I to wzruszenie kiedy Harry użył kamienia wskrzeszenia, aby ożywić rodziców. I te malutkie łzy kręcące się w oku kiedy filmowy Potter użył zwierciadła Ain Engarp. I to podniecenie kiedy już siedziałam w kinie czekając na seans. Jestem oburzona tym co "specjaliści" mają do powiedzenia na temat, rzekomego, złego wpływu Pottera na dzieci. To właśnie Harry nauczył mnie przyjaźni, rozróźniania dobra i zła, bezinteresowności.. Zabrał mnie w magiczny świat wyobraźni, gdzie wszystko było możliwe. Pokazał mi, jak ważna jest miłość i dążenie do celu. Współczuję wszystkim, którzy nigdy nie mieli okazji przeczytać Harryego Pottera. Tego, że nie mogli dorastać razem z nim. To jest ogromna strata.
Nie rozumiem osób, które za wszelką cene chcą udowodnić, że Saga Zmierzch jest lepsza od czarodzieja. Nie ma mowy o jakimkolwiek porównaniu. Fani wampira mogą mnie zagryść, ale to po prostu grzech porównywać szłam do twórczości Rowling, która, bądź co bądź, uratowała literature dziecięcą przed klęską, bo jak dobrze wiemy coraz mniej dzieci i młodzieży sięgało po książki.
I nie zapomne nigdy min moich rodzicieli kiedy w kinie ryczałam jak głupia na Księciu Półkrwi i Insygniach Śmierci (obu częściach). Pozostaje mi jakoś przyjąć do wiadomości, że Harry już nigdy nie zaskoczy mnie nowymi przygodami. Chyba, że Rowling ma w planach tom o Nowym Pokoleniu. Tymczasem mam dreszcze i gęsią skórkę, bo Alexandre Desplat to geniusz.

PS Możecie się śmiać, ale wprost kocham i szaleje za Draconem. Taka moja mała miłość z Potterowej historii. <3

sobota, 7 stycznia 2012

She dreamed of paradise

Nie ma niczego co uwielbiałabym bardziej od czekolady, książki i zespołu Coldplay ( wliczając w to Muse, SOAD, RHPC, Queen, Radiohead i wiele wiele innych). Chris Martin nieziemsko pieści uszy swoim cdownym głosem... Cieszy również oko, bo jest całkiem przystojny. Coraz częściej identyfikuję się z indie rockiem a inne gatunki muzyczne spycham na bok. Niestety jestem wielbicielką tych starszych zespołów. Dzisiaj sluchając z siostrą ANTYradia miałyśmy (nie)przyjemność zgłębić teksty piosenek nowych, polskich zespołów. Muszę przyznać, że śpiewanie o tym jakoby dostało się kebab w cieńkim cieście nie należy do udanych pomysłów. Cóż. Piosenka widocznie pisana dla pieniędzy, jak śpiewała nam kiedyś Republika, którą z resztą też bardzo cenie. Tak czy owak w dobie dubstepu ( nie mam pojęcia co to za pieroństwo, ale skutecznie zamienia mózg w kupe trociń) można spodziewać się wszystkiego. Nawet tego jakoby Lady Gaga miała wzbogacić swoją osobą zespół Queen. Gage szanuje za nietuzinkowe pomysły i oryginalność, ale coś podobnego w moim mniemaniu nie ma prawa mieć miejsca. Za chwilę jeszcze okaże się, że Justin Bieber ma zastąpić Jamesa Hetfielda z zespołu Metallica. Chyba już wiem co ma oznaczać koniec świata w grudniu bieżącego roku. ;)



Cudowni.

PS Ostatnio spadłam z krzesla kiedy moja przyjaciółka wyznała, że chciałaby być z Justinem Bieberem, bo jest taki przystojny i mądry. Boże, chroń.

czwartek, 5 stycznia 2012

Bez ambicji, grzechu, wstydu i leku...

Rok 2011 był jednym z bardziej udanych lat jakie miałam przyjemność przeżyć. Poznałam wiele wspaniałych i wartościowych osób, udało mi się utrzymać kontakt z dawnymi przyjaciółmi, co wydawało się graniczyć z cudem. Wzbogaciłam się w nowe doświadczenia. Popełniłam wiele błędów, których mam nadzieję nie powtarzać. Skończyłam gimnazjum z pozorną radością. Zasmakowałam licealnego życia, które przypadło mi do gustu, aczkolwiek tylko poza lekcyjnie. '95 wkracza w wiek szczęśliwej siedemnastki co oznacza więcej przepitych litrów wszelakich trunków, więcej przygód wszelkiej maści, więcej nowych miłości, więcej szaleńst bez opamiętania. W moim przypadku odrobine więcej zdrowego rozsądku żeby jakoś przetrwać do wakacji, nie wykończyć wątroby i, miejmy nadzieje, utrzymać tą stałość. Wkroczyliśmy w ten pełen tajemnic rok 2012.  Miejmy nadzieje, że będzie obfity w wiele wspaniałych wydarzeń i przygód. Postanowień noworocznych nie mam, bo mam wszystko czego bym chciała. Czasami brakuje jedynie zdrowia. Więc życzę Wam żeby zdrowia nigdy wam nie zabrakło, bo jest najważniejsze. Życzę Wam również wspaniałych i wartościowych przyjaciół. Nie wiem co bym zrobiła w krytycznych momentach, które stanęły mi na drodze gdyby nie ta gromadka ludzi, która bezinteresownie mnie wspierała i pocieszała. Dziękuję.

Sylwester jak najbardziej udany. Kwiatek najlepszym organizatorem świata, który również przyczynił się do znalezienia mojego telefonu w misce... spaghetti. A ja głupia przez cały czas szukałam pod łóżkami. Teraz cierpie efekty uboczne trzeźwości. Zapalenie gardła a to oznacza, że od poniedziałku nie chodzę do szkoły. Aż do przyszłego tygodnia. Ha.
Wszystko zostało zatopione w ruskim szampanie a my czekamy na kolejną możliwość spotkania. Każdy powód jest dobry. Zauważyłam, że nabieram podejścia miej wyjebane a będzie Ci dane. Pewnie to wina Mary, która w kólko mnie tym zamęcza. Nie polecam. ;)
Idę męczyć Harryego Pottera, zrobiłam się okropnie sentymentalna...


Strachy na lachy dobre na wszystko. Grabaż zawsze dobry na wszystko. Btw. Czekam na koncert.